O rotmistrzu co dzieci do cukierni na ciastka i gorącą czekoladę woził
Rotmistrz Szymon Szyłkarski |
Szymon SZYŁKARSKI,
sztabsrotmistrz byłej armii rosyjskiej, nie był
bezpośrednio związany z Policją Państwową II Rzeczypospolitej
ani nie był policjantem. Dowiadujemy się o nim ze wspomnień Pani
Anny Naczke (opublikowanych na tym blogu), która jako mała
dziewczynka zapamiętała przyjaźń łączącą Rotmistrza i jej
rodziców – Aleksandra i Annę Morżało, w latach poprzedzających
II Wojnę Światową. Rodzina Morżało mieszkała wtedy w Wołkowysku
a Rotmistrz Szyłkarski niedaleko, w osadzie wojskowej Krzemienica
Kościelna. Anna wspomina z sentymentem jak Rotmistrz Szyłkarski, zawsze w mundurze wojskowym, przyjeżdżał do nich motocyklem z przyczepą i za każdym razem przywoził dla dzieci pudełko ciastek z cukierni, a jeżeli nie przywoził ciastek, to nieraz zabierał
całą czwórkę rodzeństwa na przejażdżkę, a potem do cukierni na ciastka i gorącą
czekoladę. Sam nigdy się nie ożenił i nie
miał własnych dzieci, chętnie poświęcał więc czas rodzeństwu
Morżało.
Przyjaźń
tych ludzi nie ograniczała się tylko do wizyt towarzyskich i
wspólnego spędzania czasu w spokojnych czasach, oni mogli liczyć
na wzajemną pomoc również w dramatycznych chwilach. Tak się
właśnie stało kiedy we wrześniu 1939 roku Polska padła ofiarą
agresji sowieckiej. Aleksander Morżało był wtedy zastępcą
naczelnika wydziału śledczego Komendy Powiatowej Policji Państwowej
w Wołkowysku. Jak wspomina córka Anna, w nocy z 17 na 18 września
1939 r. wyjechał on z tajnymi aktami do Komendy Wojewódzkiej w
Białymstoku. Do domu przyszedł późnym popołudniem 18 września,
aby pożegnać się z rodziną bo, jak powiedział, Policja wraz z
resztą wojska wycofywała się na wschód. Nie wiadomo gdzie ojciec
Anny przebywał do chwili aresztowania przez NKWD. Podobno ukrywał
się u swojej siostry Maryli we wsi Jesionowice koło
Wołkowyska. Od chwili pożegnania, rodzina nie miała od niego
żadnej wiadomości. Kiedy najstarsza córka Helena dowiedziała się,
że ojciec jedną noc spędził u rotmistrza Szyłkarskiego,
natychmiast udała się do niego na rowerze aby dowiedzieć się
czegoś o losie ojca. Rotmistrz potwierdził Helenie, że ojciec był
krótko u niego ale nie wiedział dokąd się potem udał. Zbliżał
się już wtedy wczesny jesienny wieczór i Helena bała się wracać
do domu późną porą 18 kilometrów na rowerze, chciała zatrzymać się na noc w
domu rotmistrza. On jednak sprzeciwił się temu kategorycznie i
nakazał Helenie wracać szybko do domu, ponieważ nie chciał aby
była ona świadkiem przerażającego planu, który Rotmistrz miał
zamiar zrealizować tej samej nocy i o którym wspomniał
Helenie. Jak się póżniej okazało, zamiary Rotmistrza były
prawdziwe i w jego domu rzeczywiście doszło do niewyobrażalnej
tragedii, zaplanowanej przez niego samego i jego siostrę. Tej nocy
Rotmistrz zastrzelił najpierw matkę a potem siostrę, poczym oblał
benzyną i podpalił zabudowania. Na koniec sam się zastrzelił.
Ruchomy majątek rozdał już wcześniej okolicznym chłopom.
Co
mogło pchnąć Rotmistrza Szyłkarskiego i jego siostrę, wkrótce
po napaści sowieckiej na Polskę, do takiego okrutnego czynu
samounicestwienia? Dlaczego ci ludzie woleli natychmiast umrzeć niż
czekać na rozwój dalszych wojennych wypadków? Czego obawiał się
i co przeczuwał Rotmistrz Szyłkarski kiedy sowiecki napastnik
postawił nogę na polskiej ziemi? Czy wiedział już co mogło
czekać jego samego i jego matkę i siostrę pod sowiecką okupacją?
Być może odpowiedzi na to pytanie należałoby szukać w życiorysie
Rotmistrza. Kim był ten człowiek, który nie zawahał się zatrzeć
jakikolwiek ślad po sobie i stać się w jednej chwili zabójcą i
samobójcą? Przyjrzyjmy się więc dokładniej jego życiu na
podstawie szczęśliwie zachowanych i odnalezionych dokumentów
archiwalnych, w których on sam opowiada o sobie i o swojej służbie
wojskowej!
Rotmistrz
Szyłkarski przyszedł na świat 5 stycznia 1888 r. jako syn Szymona
i Marii Sutko (Sutkiewiczównej), polskiej rodziny wyznania
rzymsko-katolickiego, w majątku „Jodziany” na ziemi Kowieńskiej
będącej wtedy pod zaborem rosyjskim. Ojciec Rotmistrza był
obywatelem ziemskim, posiadał majątki: Jodziany, Pojeziorki,
Rygmuntyszki, razem 1000 morgów.
Mitawa w 1720 r. |
Po dwóch latach, 1
sierpnia 1911 r. Szymon rozpoczął naukę na wydziale
mechaniko-metalurgicznym Politechniki w Petersburgu. Jednak nie dane
mu było ukończyć tych studiów, bo w 1914 r. wybuchła wojna. Po
ukończeniu pierwszych 4-ch semestrów, Szymon zostaje zmobilizowany
i 17 lipca 1914 r. powołany do wojska rosyjskiego gdzie pełni
służbę na froncie, wykazując się męstwem i awansując w szybkim
tempie.
Zamek w Kownie |
Zaraz po powołaniu do
wojska, bo już 19.7.1914 zostaje mianowany dowódcą 27-ej
Poniewieskiej Kompanii Pospolitego Ruszenia, sformowanej z
powoływanej pod broń męskiej ludności, uprawnionej i zobowiązanej
do tego rodzaju służby. Rozkazem Komendanta Twierdzy Kowieńskiej,
awansuje na chorążego rezerwy. Twierdza Kowno, stanowiła w tamtych
czasach jedną z twierdz pierścieniowych na zachodniej
granicy Imperium Rosyjskiego. Jej budowę rozpoczęto w 1882 r.
i na początku XX w. składała się z ośmiu fortów i
dziewięciu baterii. W 1903 r. przystąpiono do budowy fortu
oznaczonego numerem IX, znacznie nowocześniejszego od poprzednich,
uwzględniającego najnowsze osiągnięcia sztuki wojennej.
Twierdza dyneburska |
Krzyż św. Jerzego |
Krzyż
św. Jerzego IV kat. żołnierski za obronę fortecy kowieńskiej;
Krzyż św. Stanisława III. Kat.
za walki w rejonie Dyneburga (rozkaz 12-tej Armii z 15-go września
1916 r. Nr 716); Krzyż św. Anny III. Kat.
za walki w rejonie Dyneburga; Krzyż św. Stanisława II. Kat. za
walki w rejonie Rygi (rozkaz 12-tej Armii z 10 listopada 1916 r. Nr
880); Krzyż św. Anny IV. Kat. za walki w rejonie Bieżanij
(Rumunia).
W sierpniu 1917 r.
Rotmistrz Szyłkarski zostaje przeniesiony do
1-go Bałtyckiego Pułku Konnego i tam służy aż do wybuchu bolszewizmu w Rosji. Po upadku carskiej Rosji ewakuuje
się do Petersburga, skąd wiosną 1918 roku przedostaje się na
Litwę i powraca w rodzinne strony, na Ziemię Kowieńską, do
rodzinnego majątku.
Tu
zajmuje się prowadzeniem gospodarstwa lecz jeszcze jesienią 1918
roku, po usunięciu się Niemców obwód Birżański został zajęty
przez wojska bolszewickie. Wtedy z miejscowych włościan i drobnej
szlachty zaczynają tworzyć się oddziały partyzanckie i jeden z
nich, zebrany przez braci Kejkisów, zaprasza Rotmistrza jako oficera
do objęcia nad nimi dowództwa. Na czele sformowanego oddziału
partyzanckiego Rotmistrz działa na tyłach bolszewickich w rejonie
Birż - Rakiszek – Poniewieża, stoczając szereg pomyślnych walk
z bolszewikami aż do wypędzenia ich z Litwy i ostatecznego wyparcia
do Łotwy w końcu maja 1919 roku.
Krzyż św. Stanisława |
Krzyż św. Anny |
Tymczasem,
jeszcze w lutym 1919 r. Rotmistrz zostaje przez kolegę Kurdzina
„Dębskiego”, komendanta szawelskiego (Szawle), wprowadzony do
Polskiej Organizacji Wojskowej (POW – tajnej organizacji
wojskowej powstałej w sierpniu 1914 w Warszawie z
inicjatywy Józefa Piłsudskiego), której odpowiednikiem na
Litwie była O.S.N. - Organizacja Strzelców Nadniemeńskich,
skupiająca polską patriotyczną młodzież wywodzącą się przede
wszystkim ze szlachty zaściankowej oraz ze wsi i zaścianków
litewskich. W marcu 1919 r. Rotmistrz zostaje mianowany przez POW
komendantem Obwodu Birżańskiego i dowódcą sformowałego przez
niego w Birżach konnego lotnego oddziału partyzanckiego.
Okoliczność bycia
jednocześnie Komendantem Okręgu Birżańskiego z ramienia wojska
litewskiego i Komendantem tego samego Obwodu dla POW, znacznie
ułatwiła mu pracę w organizacji O. S. N. Przekazywał on więc
ciągle do naczelnego dowództwa POW, przez wileńską defensywę,
cenne wiadomości o organizacji wojska litewskiego. Będąc oficerem
tegoż wojska na stanowisku komendanta w Birżach, był zawsze gotów
na usługi na rzecz Polski. Skupował broń i amunicję, utrzymywał
stale łączność z centralą POW w Kownie.
Niestety wiosną 1919 r.
rząd kowieński wykrył organizację POW i planowany przez nią
zamach stanu na Litwie. Strona polska zamierzała
przeprowadzić zamach stanu w
sierpniu 1919 r. i obalić litewski rząd aby utworzyć w jego
miejsce przychylny Warszawie gabinet. POW liczyła przy tym na
poparcie lokalnych, sympatyzujących z Polakami litewskich
aktywistów. Próba zamachu została jednak udaremniona ze względu
na brak współpracy oraz chęci wsparcia sprawy polskiej przez
wystarczającą liczbę Litwinów.
Wywiad
litewski wykrył spisek ale nie posiadał jeszcze listy członków
Polskiej Organizacji Wojskowej. Litwini zadecydowali więc o
„prewencyjnym” aresztowaniu znacznej liczby lokalnych polskich
aktywistów, aby zdestabilizować struktury POW na Litwie na tyle,
aby zapobiec planowanemu zamachowi. W takim kontekście, we wrześniu
1919 r. również Rotmistrz Szyłkarski zostaje aresztowany i
osadzony w więzieniu. Akt oskarżenia przeciwko niemu brzmiał
następująco:
„Szyłkarski
Szymon, oficer armii litewskiej, student III kursu, 30 lat. Choć nie
należał de facto do P. O. W., lecz był w najbliższych stosunkach
z działaczami tej organizacji. Kurdzin „Dębski”, komendant
szawelskiego obwodu w raporcie nr 3 pisze: obywatel Szyłkarski w
Birżach ma wśród litewskich oddaną jemu gromadkę ludzi, która
może być w potrzebie wykorzystana. „Balicki” instruktor P.O.W.
w swoim raporcie nr 2 pisze o Szyłkarskim jako o swoim człowieku.
„W Birżach komendantem litewskim jest p. Szyłkarski. Na śledztwie
Szyłkarski do winy nie przyznał się. Wolny, złożył podpis, że
nie będzie ukrywać się przez śledztwem i sądem.”
Rzeczywiście, po
złożeniu poręczenia i zwolnieniu się z więzienia w listopadzie
1919 r., Rotmistrz wycofuje się z wojska litewskiego i wróca do
majątku, pracując jednak nadal w POW.
Jak
tylko władze litewskie weszły w posiadanie pełnej listy członków
POW, co przyczyniło się do rozbicia lokalnej gałęzi tej
organizacji, rozpoczęła się fala nowych aresztowań. W maju 1920
Litwini aresztują powtórnie Rotmistrza Szyłkarskiego, przewożą
go do więzienia w Kownie i skazują na śmierć. Udaje mu się
jednak zbiec z więzienia i przedostać do Wilna, gdzie w lipcu 1920
r. obejmuje posadę cywilną referenta rolnego Starostwa Lidzkiego
przy Zarządzie Cywilnym Ziem Wschodnich (Z. C. Z. W.), razem z
którym ewakuuje się do kraju. Jego praca w POW przerywa się. Z dalszych dokumentów
wojskowych przechowanych w aktach personalnych Rotmistrza
Szyłkarskiego wynika, że już w sierpniu 1920 r. zgłosił on się
do Centralnej Stacji Zbornej Wojska Polskiego w Warszawie aby ubiegać
się o przyjęcie do liniowych wojsk polskich. Z dniem 10 września
zostaje przydzielony czasowo, aż do czasu reaktywacji, do 10. Pułku
Strzeców Granicznych, w stopniu porucznika. Jego docelowym
przeznaczeniem służbowym będzie później 3. Pułk Strzelców
Konnych. Jednak Rotmistrz pozostanie jeszcze w Warszawie aż do
wiosny 1921 r., prawdopodobnie aby poddać się kilkumiesięcznemu
leczeniu szpitalnemu z powodu złego stanu zdrowia. Walcząc na
frontach I Wojny Światowej, jako żołnierz armii rosyjskiej, został
dwukrotnie ranny, w głowę w maju 1915 r. pod Marjampolem i
powtórnie w głowę i prawe ramię w roku 1916 pod Rygą. Wybuchy
bomb pozbawiły go częściowo słuchu. Najcięższe obrażenia
odniósł jednak przy ataku Birż w 1919 r., kiedy po zabiciu pod nim
konia został stratowany przez inne konie, wskutek czego miał
pogniecione żebra.
W marcu 1921 r., po
pobycie w Szpitalu Ewangelickim w Warszawie, na podstawie orzeczenia
lekarskiego sporządzonego w wojskowym Szpitalu Ujazdowkim w
Warszawie, Rotmistrz zostaje wypisany na 4-tygodniowy urlop
zdrowotny. Zgodnie z rozkazem, po odbyciu urlopu ma się zameldować
w Dowództwie 3-go Pułku Strzelców Konnych w Pińczowie.
W II
Rzeczpospolitej 3. Pułk Strzelców Konnych im. Hetmana Polnego
Koronnego Stefana Czarnieckiego - oddział kawalerii Wojska
Polskiego sformowany w 1921 r. rozkazem MSWojsk., stacjonował w garnizonie Wołkowysk, zajmujacąc koszary po
rosyjskim oddziale artylerii. W skład pułku wchodziły
trzy szwadrony strzelców konnych, oddział szkolny karabinów
maszynowych, pułkowa szkoła podoficerska i kadra szwadronu
zapasowego. Tam właśnie musiał służyć Rotmistrz Szyłkarski, zajmując
się, jak sam podaje, wywiadem wojskowym. Kiedy z powodu złego stanu
zdrowia na skutek odniesionych ran i kontuzji w czasie wojny, w dniu
31 maja 1925 roku został przeniesiony w stan spoczynku, zamieszkał
jako emerytowany osadnik wojskowy na nadanej mu działce wojskowej w
Krzemienicy Kościelnej, powiat wołkowyski, województwo
białostockie, gmina krzemienicka. Trudno ocenić kiedy i w jaki
sposób matka i siostra Rotmistrza wydostały się z Litwy
Kowieńskiej i zamieszkały razem z nim w Krzemienicy Kościelnej, 18 km od Wołkowyska.
Nie
łatwo snuć
dokładne przypuszczenia, czy bliskie stosunki łączące Rotmistrza
Szyłkarskiego z Aleksandrem Morżało - starszym przodownikiem
Policji Państwowej, zastępcą kierownika wydziału śledczego,
prawdopodobnie politycznego Komendy Powiatowej Policji w Wołkowysku,
i jego rodziną były natury czysto prywatnej, czy też miały
związek z przeszłością wojskową obu mężczyzn. Obaj
służyli w wojsku rosyjskim jako kawalerzyści w czasie I Wojny
Światowej, nie wykluczone, że poznali się już na froncie
wojennym. Każdy z nich był wielokrotnie dekorowany za męstwo na polu walki i prawdopodobnie posiadali takie same odznaczenia. Nie można też wykluczyć, że będąc obaj kilkakrotnie
ranni, przebywali jednocześnie w tym samym szpitalu polowym. Czy po
latach, już w niepodległej Polsce, o którą tak ciężko walczyli,
spotykali się tylko aby wspominać podobne przeżycia wojenne i to
ich do siebie zbliżało? Może były też inne bardziej poważne
powody?
Aleksander Morżało,
pracując w wydziale śledztw politycznych Policji, musiał zasięgać
informacji służbowych z różnych źródeł, również
nieoficjalnych. Wiedza jaką posiadał Rotmistrz Szyłkarski, zdobyta
w czasie działalności na rzecz Polskiej Organizacji Wojskowej w
latach 1918-1920, na nieprzyjaznej Polsce Litwie Kowieńskiej, mogła
być bardzo przydatna wydziałom śledczym Policji w czasach II
Rzeczypospolitej. Po zakończeniu służby wojskowej i przeniesieniu
w stan spoczynku, Rotmistrz Szyłkarski mógł dalej służyć
ojczyźnie jako osoba cywilna, działając w środowiskach
wywiadowczych w Polsce i za granicą. Znając takie języki jak
rosyjski, litewski i niemiecki, mógł być bardzo
użytecznym współpracownikiem. Również znajomość takich krajów
i regionów jak Rosja europejska, Kaukaz, Rumunia, Ukraina, Niemcy,
Litwa Kowieńska, Łotwa, mogła mu ułatwić poznawanie pewnych
środowisk zagrażających bezpieczeństwu Państwa Polskiego. We
wniosku o przyznanie Krzyża Niepodległości, Rotmistrz Szyłkarski
podaje jako świadków działalności niepodległościowej
prowadzonej przez niego, dwie wysoko postawione osobistości związane
ze środowiskiem dyplomatycznym. Jednym z nich jest Jan Grużewski z
Ministerstwa Spraw Zagranicznych, piastujacy funkcję referenta
prasowego w Poselstwie Polskim w Bukareszcie. Drugim świadkiem jest
Bogdan Zyndran Kościałkowski, radca Ministerstwa Spraw
Zagranicznych. Wiedza o różnych środowiskach i krajach, posiadana
przez Rotmistrza mogła być bardzo użyteczna polskim organom
wywiadowczym. Być może w czasie spotkań z rodziną Morżało,
Rotmistrz Szyłkarski dzielił się przy okazji posiadaną wiedzą z
głową rodziny i zarazem policjantem śledczym.
Czym groziła więc
Rotmistrzowi Szyłkarskiemu jego przeszłość wojskowa i ewentualna
późniejsza działalność wywiadowcza w II RP, w świetle napaści
sowieckiej na Polskę? Dlaczego zaraz po wejściu Armii Czerwonej na
terytorium Polski w rodzinie Rotmistrza dochodzi do tak strasznej
tragedii? Nie ulega wątpliwości, że zdawał sobie sprawę, że
zarówno on sam jak i jego rodzina byli skazani na zagładę z rąk
sowieckich. Może dlatego Aleksander Morżało już w pierwszych
dniach napaści sowieckiej udał się najpierw do Rotmistrza, gdzie
zatrzymał się bardzo krótko. O czym wtedy rozmawiali i jakie
podjęli decyzje? Co ich łączyło oprócz osobistej przyjaźni?
Dlaczego Morżało udał się natychmiast do Rotmistrza? Może
zostawił tam jakieś poufne dokumenty, które potem spłonęły
razem z domem? Nie jest łatwo odpowiedzieć po tylu latach na te
pytania.
Czy Rotmistrz Szyłkarski
i jego rodzina mogli przeżyć wojnę? Jakie były ich szanse aby
uchronić się od zagłady? Oceniając z perspektywy czasu i losów
jakie spotkały miliony Polaków, nie ulega watpliwości, że na
pewno Rotmistrz zostałby aresztowany przez Sowietów, przesłuchiwany
i prawdopodobnie torturowany w katowniach NKWD aby wydobyć z niego
informacje. Był rezerwistą wojskowym i jako taki zostałby natychmiast aresztowany i podzieliłby los wszystkich innych polskich wojskowych w rezerwie. Mógł też być od razu zamordowany lub zaginąć bez
śladu jak Aleksander Morżało. Nie udałoby się też ukryć przez
dłuższy czas, że nad Rotmistrzem ciążył wyrok śmierci wydany
przez sąd litewski w 1919 r. Mogło to oznaczać rozstrzelanie na
miejscu przy pierwszym zetknięciu się z sowieckimi napastnikami.
Matka i siostra Rotmistrza w najlepszym wypadku zostałyby zesłane
na Sybir lub do łagru. Matka musiała już wtedy być osobą starszą, co najmniej siedemdziesięcioletnią i nie wiadomo czy samodzielną. Nie wiadomo czy siostra 51-letniego Rotmistrza była od niego starsza czy młodsza. Wszyscy chyba zdawali sobie dobrze sprawę co
ich mogło czekać i wybrali szybszą śmierć, którą woleli sobie sami zadać. W dramatycznych chwilach opuściła ich nadzieją, która
często pozwala przeżyć. Tragedia tej rodziny odzwierciedla
najlepiej okrutny los, jaki spotkał naród polski w 1939 roku.
Złoty Krzyż Zasługi |
Rotmistrz Szymon Szyłkarski, za
zaangażowanie dla ojczyzny, odznaczony został Złotym Krzyżem
Zasługi oraz Medalem Niepodległości, przyznanym Zarządzeniem
Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 27 czerwca 1939 roku, w uznaniu za pracę niepodległościową na rzecz odrodzenia wolnej Polski.
Autor tekstu: Anna Banasiak
Medal Niepodległości |
Komentarze
Prześlij komentarz